"Historia jest nauczycielką życia" - to stare przysłowie jest bardzo aktualne. Oto tu krótka historia (żeby się nie zanudzić) Ruchu Apostolstwa Młodzieży. Nasza historia rozpoczyna się od 1973 roku, od pierwszych rekolekcji apostolskich. "Zróbcie jeszcze coś innego' - powiedział kardynał Karol Wojtyła do księdza Antoniego Sołtysika w Krakowie, - "zatroszczcie się o młodych stojących w wielkich drzwiach koscioła". I stało się! W pierwszych latach po zakończeniu Soboru Watykańskiego II Kardynał Wojtyła widział miejsce świeckich w Kościele w sposób dotąd niespotykany. Zależało Mu szczególnie na młodych. Zawsze był maksymalistą i zawsze mówił "zróbcie jeszcze coś". Ksiądz Antoni i p. Bolesława Paradowska od Sług Jezusa, ochoczo zabrali się do pracy. Jeździli od parafii do parafii i szukali młodych. W 1973 roku odbyły się pierwsze rekolekcje apostolskie, a wspólnoty zaczęto nazywać grupami apostolskimi. Tak w środowisku krakowskim powstawał nowy ruch młodzieżowy. W czasach komunizmu było to bardzo trudne zadanie i wyzwanie. Młodzi odpowiadali licznie na propozycje przeżywania w wakacje i ferie szczególnego czasu z Bogiem. Liczba młodych dochodziła na rekolekcjach do kilku tysięcy. W parafiach zaczęły pojawiać się pierwsze wspólnoty. Młodzi potrzebowali być razem. W 1979 roku na Skałce Jan Paweł II publicznie mówił o ks. Antonim "że kocha pracę z młodymi, że to jego pasja i że źle wygląda odkąd on odszedł do Rzymu, bo go ta pasja zjada". ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz powiedział w czasie Dnia Wspólnoty RAM: "Grupy Apostolskie wypłynęły z serca Ojca św." - to bardzo cenne świadectwo o początkach naszego Ruchu. Przez 28 lat opiekował się Ruchem ks. Antoni, później inni przejęli pałeczkę. Do Przemyśla przeniósł ideę ks. Franciszek Rząsa - i to właśnie tu powstała dzisiejsza nazwa RAM. Dziś Ruch obecny jest mocno w Krakowie, Przemyślu i Rzeszowie a także są mniejsze wspólnoty w innych diecezjach. Ruch Apostolstwa Młodzieży jest pomnikiem z żywych serc dla św. Jana Pawła II. W 2002 roku Jan Paweł II zechciał przyjąć symbol RAM-u - krzyżyk ze złotą wpinką i sam potwierdził że jest Założycielem Ruchu mówiąc żartobliwie: "niech tak będzie".

 

Na ostatnim zdjęciiu Msza Święta przy relikwiach św. Jana Pawła II na 45. rocznicę powstania RAM

Przede wszystkim jesteśmy młodzi. "Młodość to stan ducha" - tak mawiał przed ŚDM w Krakowie o.Leon Knabit z Tyńca. Przede wszystkim jesteśmy wspólnotą. Dziś w trudnych czasach to nasz znak szczególny. Jesteśmy dla młodych. To nasze główne zadanie które postawił przed nami św. Jan Paweł II nasz Założyciel i Patron. Jesteśmy dla tych którzy szukają. To Jan Paweł II powiedział do nas "szukajcie tych z wielkich drzwi kościoła". Takie zadanie pozostawił RAM-owi na zawsze. Jesteśmy dobrzy i tacy chcemy być. "Kupa dobrych ludzi" - jak mawiał ks. Antoni Sołtysik który tworzył od początku naszą wspólnotę. Jesteśmy radośni. Radością najpiękniej głosi się Chrystusa. Jesteśmy rozśpiewani. "Gdzie słyszysz śpiew tam idź, tam dobre serca mają. Źli ludzie - mówię ci, ci nigdy nie śpiewają :)  Jesteśmy rozmodleni. Modlitwa jest oddechem duszy - oddychamy! Jesteśmy dla Ciebie! Otwartość na każdego młodego człowieka to nasz znak szczególny. Jesteśmy parafialni. Pomagać duszpasterzom w pracy parafialnej z młodzieżą to nasze wyzwanie. Jesteśmy diecezjalni. Tworzymy diecezjalną wspólnotę otaczając naszego biskupa. Jesteśmy papiescy. Następca Chrystusa na ziemi - każdy papież jest naszym duchowym przewodnikiem. Jesteśmy soborowi. Sobór Watykański II dał nam impuls zaangażowania świeckich w życie Kościoła. Na to wezwanie odpowiadamy  Jesteśmy w diecezjach "stowarzyszeniem"- czyli posiadamy struktury: animatorów i moderatorów zarówno duchownych jak i świeckich, dla skuteczniejszego działania.

Jeśli tu trafiłeś to nie przypadek! 

Pytaj o Ruch Apostolstwa Młodzieży (Grupy Apostolskie) lub sam próbuj go założyć w twojej parafii. 

Jesteśmy dla Ciebie. 

Do naszych grup zapraszamy każdego, kto chce dzielić się wiarą z innymi i sam doskonalić swoją relację z Bogiem i bliźnimi.

 
 





 

Patroni RAM Archidiecezji Przemyskiej

Bł. Piotr Jerzy Frassati (1901 – 1925)

20 maja 1990 roku Ojciec święty Jan Paweł II ogłosił światu, że Piotr Jerzy Frassati został zaliczony w poczet błogosławionych. Przez swoje życie pokazał Jerzy, jak można urzeczywistniać piękno człowieczeństwa, czyli świętość, korzystając z bogactwa, jakim jest młodość. Określenie „samourzeczywistnienie” oddaje dokładnie jego drogę do świętości. Tak się bowiem dziwnie złożyło, że Piotr miał wprawdzie rodziców chrześcijańskich i wzrastał w środowisku chrześcijańskim, ale rodzina jego nie należała do doskonałych. Jego rodzice: Alfred – znany polityk, właściciel liberalnej turyńskiej gazety i Adelaida Ametis – artystka malarka, niestety nie stanowili dobranego małżeństwa. Pier Giorgio urodził się 6 kwietnia 1901 roku. W 17 miesięcy później przyszła na świat siostra Piotra – Luciana. Rodzeństwo bardzo się kochało. Rodzice sami nie zajmowali się szczególnie wychowaniem swoich dzieci, chociaż chcieli, aby były wychowane w duchu chrześcijańskim. Gdy Piotr miał 6 lat do domu Frassatich zaczął przychodzić katecheta, aby uczyć dzieci religii. Przekazywane prawdy wiary, robiły na chłopcu duże wrażenie, coraz bardziej brał je sobie do serca. Gdy Piotr przyjął Pierwszą Komunię świętą, jego wiara rozgorzała żywszym jeszcze płomieniem. Pragnął on codziennie przystępować do Komunii świętej, czemu ostro sprzeciwiała się jego matka. Na domowników nie mógł liczyć. Umówił się więc z ogrodnikiem, że ten będzie budził go wcześnie rano, aby mógł pójść na Mszę świętą.
Piotr nie miał wybitnych uzdolnień, ale był pracowity i obowiązkowy. Po zdaniu matury w 1918 roku zapisał się na Wydział Mechaniczny Politechniki w Turynie i studia kontynuował bez większych trudności. Nadto dużo czytał i to literatury poważnej. Jego marzeniem była praca wśród robotników. Jak każdego młodego chłopca interesowały Piotra dziewczęta. Jedną ze swych koleżanek ze studiów obdarzał żarliwym uczuciem. Myślał o małżeństwie. Zdając sobie jednak sprawę z tego, że rodzice nie będą przychylni wybranej przez niego dziewczynie i nie chcąc jej komplikować życia, potrafił opanować to uczucie, chociaż bardzo cierpiał z tego powodu. Ale może właśnie ta zdolność zapanowania nad uczuciami erotycznymi stała się siłą napędową jego wielkich osiągnięć na polu praktycznej miłości bliźniego. Piotr był nie tylko wspaniałym kolegą, za którym przepadało towarzystwo rówieśników, ale i wypróbowanym przyjacielem biedaków. Widząc nędzę dzielnic robotniczych Turynu, aktywnie przeciw niej działał. Odwiedzał chorych, kwestował na ulicach na rzecz potrzebujących, rozdawał wszystkie swoje oszczędności, a nawet własną garderobę. Korzystał z wpływów, aby załatwić pracę bezrobotnym. Organizował manifestacje, aby przeciwstawić się faszystowskiej wizji państwa totalitarnego. Był katolikiem świadomym i konsekwentnym, stojącym mocno przy Kościele. Tę owocną i obiecującą pracę przerwała niespodziewanie śmierć. Chorował krótko, tylko 6 dni. Akurat kończył studia, 29 czerwca w dzień imienin poczuł się źle. Ponieważ jednak chorowała babcia i wszyscy byli zajęci jej ciężkim stanem, nikt nie zwrócił uwagi na jego niedomagania. On nie chciał nikomu robić kłopotu swoją osobą. Przez pierwsze trzy dni starał się jeszcze normalnie pracować, chociaż czuł się bardzo źle. Czwartego dnia choroby musiał się już położyć. Spóźniona diagnoza lekarska odkryła chorobę Heinego – Medina, niestety nie było już ratunku. 4 lipca 1925 roku Piotr już nie żył. Szczególnie te ostatnie dni pokazały kim był: jak bardzo opanowany, pobożny i świadomy obecności Boga. Jak bardzo potrafił cierpieć w milczeniu. Jego siostra w książce poświęconej świętemu bratu napisała: „Nie rozumieliśmy, nie zauważyliśmy, jak wspaniałym człowiekiem był mój brat”. Wiadomość o śmierci Piotra obiegła dosłownie całe Włochy. Dzień pogrzebu 6 lipca zgromadził na ulicach Turynu olbrzymie rzesze ludzi: kolegów przyjaciół, biedaków, polityków. Dopiero wtedy zdziwiona rodzina dowiedziała się, kim był ich syn i brat. Wspaniały towarzysz i kolega, oddany syn Kościoła, człowiek wielkiego serca, po którym płakali biedacy Turynu jak po stracie najbliższej osoby. Ojciec święty Jan Paweł II określił wyniesionego na ołtarze Piotra Jerzego Frassatiego: „nadzwyczajna zwyczajność” i „człowiek ośmiu błogosławieństw”. Był młodzieńcem, który przekuł bogactwo młodości w świętość. Bł. Piotr Jerzy Frassati jest Patronem Ruchu Apostolstwa Młodzieży Archidiecezji Przemyskiej. On stawia nam pytanie: „Jak wykorzystujesz swoją młodość? Ile z urody, zdrowia, miłości, uzdolnień, daru chrześcijaństwa zostało przekute na świętość, a ile zmarnowane i roztrwonione na grzech?”.

Sługa Boża Anna Jenke (1921 – 1976)

O profesorce Annie Jenke z Jarosławia coraz głośniej, mimo że chciała przejść przez życie cicho i niezauważalnie. Przeszła przez nie dobro czyniąc i to jest powód, dla którego o Annie powinno się mówić głośno i dużo, aby w ten sposób pomóc wielu ludziom w pracy nad sobą, czy w pracy nad kształtowaniem innych, zwłaszcza tych, dla których poświęcała się ona sama – uczniów. Anna urodziła się 3 kwietnia 1921 roku w Błażowej k/ Rzeszowa. Było to miejsce pracy nauczycielskiej jej rodziców. Na stałe wyjechała z nimi do Jarosławia w 1927 roku i tam pozostała do śmierci. Tam też w 1938 roku zdała egzamin dojrzałości w Liceum Sióstr Niepokalanek. W czasie wojny pracowała w tajnym harcerstwie służąc pomocą ludziom, którzy znajdowali się w ciężkiej sytuacji materialnej. To wówczas zorganizowała słynną w Jarosławiu akcję „Kromka chleba” dla ludzi głodujących. Pomagała również w organizowaniu niesienia pomocy więźniom obozów koncentracyjnych (chodziło również o wysyłanie paczek żywnościowych). Czynnie zaangażowała się w tajne nauczanie. Od dziecka wyczulona była na różne ludzkie biedy i taka pozostała do końca. Pragnęła zostać lekarzem, by nieść pomoc, by służyć drugiemu człowiekowi. Jednak słabe oczy nie pozwalały na studiowanie medycyny, dlatego po wyzwoleniu studiuje polonistykę na Uniwersytecie Jagielońskim. Studia ukończyła w 1950 roku i podjęła pracę w Liceum dla wychowawczyń przedszkoli Jarosławiu.
Pracę pedagogiczną w całej pełni rozwinęła dopiero w Liceum Sztuk Plastycznych w Jarosławiu. Rozpoczęła ją w 1958 roku i pozostała wierna do końca swego życia. W latach 1959 – 1962 pełniła funkcję dyrektora szkoły. Po trzech latach ze względu na otwartą postawę światopoglądową, zrezygnowała z piastowanego stanowiska, ale od 1965 roku pełniła obowiązki zastępcy dyrektora szkoły. Przede wszystkim jednak uczyła języka polskiego, ale jak stwierdzają nauczyciele i uczniowie, którzy znali Annę, była nauczycielem utalentowanym. Potrafiła wzbudzać zainteresowanie przedmiotem. Uczyła umiłowania polskiej literatury a przy tym miłości, do własnej, krzywdzonej nieraz Ojczyzny. Jednocześnie wychowywała uczniów i kształtowała ich postawy. Na pewno wielką pomocą w jej pracy, był jej osobisty urok, takt i szacunek do uczniów. Anna nikogo nie skrzywdziła, ani nie lekceważyła, choć trzeba powiedzieć, że była wymagająca. Uwrażliwiała młodzież na Prawdę, Dobro i Piękno. Uczyła miłości Boga i bliźniego. Tak! Tam, gdzie nie zdołała dotrzeć poprzez słowo, docierała własnym przykładem. Widzieliśmy ją w kościele nie tylko w niedzielę. Przychodziła do niego codziennie. Nie sposób zapomnieć tego przedziwnego skupienia i tego rozmodlenia, które dało się zauważyć w jej postawie w czasie Mszy świętej. Profesorka Anna Jenke wszystkie trudne sprawy szkoły, uczniów czy ludzi poza szkołą, omadlała w swoim domu przed figurką Niepokalanej. Do modlitwy również zachęcała. Była przyjacielem młodzieży – to chyba za mało – była jej matką i stawiała pytania w stylu zatroskanej matki: „Jadłeś śniadanie? Dlaczego nie masz szalika? Dlaczego się nie modlisz…?” Ale to nie były tylko pytania, była to konkretna pomoc matki. Zdobywała ten szalik, wyjmowała z torebki pieniądze na konkretną potrzebę, podawała różaniec, czasem książeczkę do modlitwy, załatwiała wizytę u lekarza, czy pracę. Nie sposób w krótkim szkicu powiedzieć wszystkiego co można powiedzieć o Annie. Służyła młodzieży i była zatroskana o jej losy. „Umiała nas słuchać, umiała rozumieć i potrafiła pomagać. Dlatego szukaliśmy jej i dlatego wciąż odczuwamy jej brak” – powiedział jej uczeń. Anna apostołowała książką, która była podsuwana w przerwie międzylekcyjnej, a nawet docierała do Jednostek Wojskowych. Często ginęła podawana z rąk do rąk, ale prafesorka mawiała: „Nie martw się, ważne, że jest czytana”. Znając rolę książki pracowała społecznie w bibliotece parafialnej przy jarosławskiej Farze, wzbogaciła ją o 1500 własnych pozycji. Była wrażliwa na ludzkie cierpienie, choć o swoim mówiła: „Cierpieć się musi”. Odwiedzała chorych usługując im przy okazji, zwłaszcza kiedy leżała w szpitalu w Gliwicach na Onkologii. To właśnie tam mówiono o niej: „To Święta”. Przy każdej okazji prosiła o modlitwę za swoje życie, bo odkryła, że żyje na Jego chwałę.
Anna była skromna w sposób szczery i naturalny. Wszelkie objawy podziwu dla jej osoby czy pracy zbywała machnięciem ręki i powiedzeniem: „To przecież normalne”, albo „to przecież nic wielkiego”. Wyróżnienia za pracę dydaktyczną przyjmowała jakby z zawstydzeniem i nie należało o nich mówić. Wielu uczniów, jeżeli nie wszyscy, poczytują sobie za zaszczyt to, że byli jej wychowankami, że na jakimś etapie życia spotkali Kogoś, kto nie tylko uczył żyć, a także odnajdywać pokój i radość pomimo trudności, jakie to życie niesie ze sobą. Anna zmarła 15 lutego 1976 roku w Jarosławiu z imieniem Jezus i Maryja na ustach. W dzień pogrzebu młodzież żegnała swoją profesorkę poezją jej ulubionych autorów, a potem na własnych ramionach niosła trumnę na miejsce wiecznego spoczynku. Odeszła do wieczności, jako ktoś wyjątkowy, jako człowiek o szlachetnym sercu i wielkim umyśle. Żyła problemami współczesnego człowieka i tym problemom w miarę możliwości próbowała zaradzić. Jest wzorem nie tylko dla nauczycieli, ale także dla każdego świeckiego katolika, który na serio odczytuje Ewangelię. Odważnie i jak przystało na harcerkę niosła Boga w pracę szkoły i środowisko.W wielkiej mierze spełniła oczekiwanie Soboru Watykańskiego, który położył wielkie nadzieje w katolikach świeckich, a którzy mają swoje konkretne zadania do spełnienia w Kościele. Doczesne szczątki Sługi Bożej Anny Jenke spoczywają obecnie w Ośrodku Kultury i Formacji Chrześcijańskiej w Jarosławiu. Proces beatyfikacyjny jest w toku.


Patroni RAM Diecezji Rzeszowskiej

Karol de Foucauld urodził się 15 września 1858 r. w katolickiej, arystokratycznej rodzinie w Strasburgu. Dwa dni później przyjął sakrament chrztu świętego. 13 marca 1864 r. umarła jego matka, a w pięć miesięcy później ojciec. Małym Karolem i jego młodszą siostrą Marią od tej pory zajmował się dziadek Karol Morlet, pułkownik w stanie spoczynku. 28 kwietnia 1872 r. przyszły błogosławiony przyjął pierwszą Komunię świętą.
W sierpniu 1874 roku zdał maturę, a w październiku tego roku wstąpił do szkoły jezuitów w Paryżu na ulicy des Postes. Na dalsze zachowanie i poglądy Karola źle wpłynęły jego spotkania z cyganerią literacką. Odszedł od religii już w parę miesięcy od przybycia do Paryża. Został wyrzucony ze szkoły dwa lata później. Zaczął wtedy prowadzić beztroski tryb życia w towarzystwie przypadkowych kolegów.
3 lutego 1878 roku umarł jego dziadek i opiekun, pułkownik Morlet. Pół roku później Karol uzyskał pełnoletność i wszedł w posiadanie majątku rodzinnego. Wkrótce wstąpił do szkoły kawalerii w Saumur. W dalszym ciągu prowadził nieuporządkowane życie. Nic więc dziwnego, że szkołę ukończył w 1880 r. ze złymi wynikami. Udał się do Setifu w Algierii w randze podporucznika. Jednak w armii nie był długo, bo już w marcu 1881 roku został wydalony za brak dyscypliny i złe prowadzenie - sprowadził do obozu kochankę, którą przedstawił jako swoją żonę. Karol próbował początkowo powrócić do armii. Kiedy w maju 1881 roku wybuchło w Algierii powstanie Bou Amama, wziął udział w kampanii w południowym Oranie. Wsławił się nawet bohaterską postawą, za co został odznaczony. Mimo to po pewnym czasie złożył dymisję i udał się do Algieru, aby uczyć się języka arabskiego. Tam przez 18 miesięcy przygotowywał się do wyprawy naukowej po Maroku, na którą wybrał się w latach 1883-1884 w przebraniu rabina, ponieważ jako chrześcijaninowi grozić mu mogła śmierć z rąk muzułmanów. Podróżował także po południowych terenach Algierii oraz Tunezji. W tym czasie pragnął też zrehabilitować się w oczach rodziny.
Owocem jego podróży była książki Reconnaissance au Maroc, która zawierała wiele ważnych informacji etnologicznych. Otrzymał za nią złoty medal Towarzystwa Geograficznego w Paryżu. Powrócił do Francji, nie umiał jednak już żyć jak dawnej w Paryżu. Ponownie udał się do Algierii i chociaż tu zakochał się w młodej kobiecie - Marie-Marguerite Titre, wybrał się w podróż po pustyni Magrebu, gdzie zdecydował, że odtąd będzie żył w celibacie.
Po powrocie do Paryża zamieszkał u zamężnej siostry, nieopodal kościoła pod wezwaniem św. Augustyna. Podczas długich modlitw w tym i innych kościołach powtarzał modlitwę: "Boże mój, jeśli istniejesz, spraw, abym Cię poznał". 29 lub 30 października 1886 roku spotkał w kościele św. Augustyna wikarego ks. Huvelin, z którym zaczął odtąd prowadzić długie rozmowy religijne. Zaprzyjaźnili się i gdy Karol poprosił go o znalezienie kierownika duchowego, ten nakazał mu najpierw przystąpienie do spowiedzi. Tak zaczęło się trwałe nawrócenie Karola, a ks. Huvelin pozostał jego kierownikiem duchowym aż do jego śmierci.
Od tej pory de Foucauld rozpoczął intensywne życie duchowe. W sierpniu 1888 r. odwiedził klasztor trapistów w Fontgombault. W końcu listopada wyjechał na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Boże Narodzenie w sposób szczególny przeżył w Betlejem. 5 stycznia odwiedził Nazaret, który go zachwycił i pobudził do kontemplacji ukrytego życia Jezusa. 14 lutego wrócił do Paryża. Potem odbył rekolekcje w kilku klasztorach. W bazylice Montmartre 6 czerwca 1889 r. zawierzył swoje życie Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Wszystko to prowadziło do tego, że Karol postanowił iść drogą powołania zakonnego w ukryciu przed światem. W połowie stycznia 1890 r. pożegnał się z rodziną i wstąpił do trapistów w klasztorze Matki Bożej Śnieżnej w Masywie Centralnym, przyjmując imię zakonne Maria Alberyk (Marie-Albéric).
W czerwcu 1890 r. na własną prośbę przeniósł się do ubogiego klasztoru filialnego Matki Bożej Śnieżnej w Akbes w Syrii. Spędził w nim sześć lat. Mnisi, poza modlitwą i kontemplacją, pracowali w polu i przy budowie dróg. 2 lutego 1892 r. Karol de Foucauld złożył pierwsze śluby zakonne. Jako mnich ciągle myślał o życiu bardziej ubogim i odosobnionym. Został wysłany do Staouéli w Algierii.

Wrócił jeszcze na studia do Rzymu, ale przełożeni uznali, że Bóg wyznaczył mu szczególną drogę. 14 lutego 1894 r. został zwolniony ze ślubów prostych i złożył dwa śluby prywatne: czystości i nie posiadania niczego poza narzędziami potrzebnymi do pracy fizycznej. Został wysłany do klasztoru klarysek w Nazarecie, gdzie potrzebna była pomoc przy pracach w gospodarstwie. Był tam skromnym bratem. Zamieszkał w komórce na narzędzia i czuł się szczęśliwy. Za namową ksieni zakonu klarysek w 1901 r. przyjął święcenia kapłańskie.
Wyjechał do Beni-Abbes, na południu Algierii, niedaleko granicy marokańskiej. Jadąc tam zdawał sobie sprawę, że na tych słabo zaludnionych terenach nie będzie miał misyjnych osiągnięć, ale nie miało to dla niego znaczenia. Chciał cichego życia, by móc się nieustannie modlić. Zawsze jednak był otwarty na ludzkie problemy. Otaczał opieką niewolników, karmił ich i podtrzymywał na duchu. Ściągał na siebie gniew miejscowego biskupa Guérina za krytykowanie niesprawiedliwych poczynań kolonizatorów francuskich. W 1903 roku planował wyjazd do Maroka, ale zrezygnował na rzecz ewangelizacji Tuaregów. W sierpniu 1903 roku zajmował się rannymi podczas bitwy pod Tanghit. W 1904 roku udał się w kolumnie żołnierzy do krainy Tuaregów, gdzie pozostał do stycznia 1905 roku.
W 1905 r. osiedlił się w Tamanrasset, gdzie zaprzyjaźnił się z szefem Tuaregów Mussą Ag Amastanem. Gdy na przełomie 1906 i 1907 r. był bliski śmierci, miejscowa ludność zaopiekowała się nim. Noszono go na rękach i karmiono jak niemowlę kozim mlekiem, nie pozwalając, by wpadł w depresję.
W tym czasie Karol de Foucauld pisał regułę swojej wymarzonej wspólnoty Małych Braci Jezusa, która powstała niestety dopiero po jego śmierci. W 1910 r. wysłał gotowe statuty do Rzymu, lecz odpowiedzi nigdy nie otrzymał. W czerwcu 1915 roku skończył po jedenastu latach prace nad słownikami.
W 1916 r. wybuchła wojna między miejscowymi plemionami. Walki i napady rabunkowe objęły niemal całą południową Saharę. Karol został zmuszony do ufortyfikowania swojej pustelni w Tamanrasset. Gdy wieczorem 1 grudnia 1916 r. grupa uzbrojonych jeźdźców otoczyła fort, prawdopodobnie pilnujący go uzbrojony szesnastolatek wystrzelił ze strachu i przypadkowo zabił Karola. Pustelnia została splądrowana, a Najświętszy Sakrament wyrzucono w piasek pustyni. Gdy przybyli tam francuscy oficerowie, zobaczyli leżące obok Karola Ciało Jezusa. Jeden z nich ukląkł, podniósł Hostię i przyjął Komunię. Ciało brata Karola de Foucauld od 1929 r. złożone jest w El Goléa.
Proces beatyfikacyjny na szczeblu diecezjalnym został zamknięty 4 marca 2003 roku w Mediolanie, a beatyfikacja odbyła się 13 listopada 2005 roku w Rzymie.


Patroni RAM Archidiecezji Krakowskiej

Święta Jadwiga Andegaweńska urodziła się 18 lutego 1374 roku.

Na żądanie możnowładców polskich przybyła do Polski i 16 października 1384 roku w wieku 10 lat została koronowana na króla Polski. Mimo młodego wieku zdawała sobie sprawę, że odtąd losy tego kraju leżą w jej rękach. W myśl obowiązującego wówczas prawa brakowało jej dwóch lat do pełnoletności, więc w jej imieniu władzę sprawowali panowie małopolscy. Z woli polskich panów zerwała narzeczeństwo z Wilhelmem Habsburgiem, doprowadzając do zawarcia unii z Litwą w Krewie w 1385 roku w celu umocnienia obu krajów zagrożonych stale ekspansją Krzyżaków. Na mocy umowy wielki książę litewski- Władysław Jagiełło wraz z całą Litwą- przyjęli chrześcijaństwo, by poślubić Jadwigę i samemu koronować się na króla. Zajmowała się działalnością charytatywną, swój osobisty majątek przekazała na odnowienie Akademii Krakowskiej. Zmarła 17 lipca 1399 roku po urodzeniu córki Elżbiety, Bonifacji.
Ludzie pamiętający dobroć i niezwykłość królowej, przychodzili do Katedry, by w modlitwie podziękować Bogu za dar jej życia. Wierzyli też w jej świętość i prosili o wstawiennictwo w swoich sprawach. Liczne wota przy jej grobie świadczą o tym, że jej orędownictwo był skuteczne. W niedługim czasie po śmierci, rozpoczęto starania o beatyfikację, ale liczne problemy sprawiły, że wyniesienie jej na ołtarze stało się możliwe dopiero w XX w.
Beatyfikował, a potem, 8 czerwca 1997 r. na krakowskich Błoniach, kanonizował ją Jan Paweł II. Świętą Jadwigę wspominamy właśnie 8 czerwca.

Św. Jan Paweł II (ur. 18 maja 1920 r), czyli Karol Wojtyła, przyszedł na świat 18 maja 1920 roku w Wadowicach. Rodzina żyła skromnie. Jedynym żywicielem rodziny był ojciec. Młody Karol chodził do gimnazjum. Później podjął studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wojna zastała go więc w Krakowie. Do tego zmarł ojciec. Podjął więc pracę fizyczną w kamieniołomie, zakładach chemicznych i oczyszczalni sody. Podejmował też wysiłki artystyczne, takie jak udział w podziemnym Teatrze Rapsodycznym oraz tworzenie poezji. Rzecz jasna myślał wtedy też o posłudze kapłańskiej, dlatego wstąpił w 1942 roku do Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie. W ślad za tym podjął konspiracyjne studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rok 1946 oznaczał dla Wojtyły profesję subdiakona. Tuż potem przyjął święcenia kapłańskie. Po wojnie natomiast podjął studia w Rzymie na Papieskim Międzynarodowym Athenaeum Angelicum. Studia ukończył. Doktoryzował się zostając wkrótce doktorem teologii. Był już wtedy w parafii św. Floriana w Krakowie. Od 1956 wykładał etykę na KUL. W 1957 roku zdobył habilitację. W roku 1958 został mianowany biskupem pomocniczym Krakowa oraz biskupem tytularnym Umbrii. Niestrudzenie pracował w dziedzinie teologii, publikując swoją „Miłość i odpowiedzialność” z roku 1960 oraz pozycję pt. „Osoba i czyn”.
W roku 1963 Karol Wojtyła został arcybiskupem metropolitą krakowskim. Podczas swojej służby jako arcybiskup wpadł na pomysł apostołowania młodych wśród młodych, którzy na mocy sakramentów chrztu i bierzmowania, mają obowiązek doskonalenia świata w duchu Ewangelii. Do pracowania nad tym dziełem wyznaczył księdza Antoniego Sołtysika i w ten sposób zainicjował Grupy Apostolskie. 16 października 1978 roku został papieżem. Zdążył mianować 232 kardynałów oraz ogłosić 1318 błogosławionych i 478 świętych. Oprócz 43 listów apostolskich, napisał 11 konstytucji, 14 adhortacji i aż 14 encyklik. Przeżył zamach terrorystyczny na swe życie. 2 kwietnia 2005 roku Jan Paweł II zmarł.
Św. Jana Pawła II wspominamy 22 października

1. My, przez Pana powołani, i przez Niego dziś posłani.
Chcemy służyć Kościołowi, światu Polsce, Narodowi (2x).

2. Janie Pawle, nasz Patronie, wspieraj nas przy Bożym tronie.
Byśmy nigdy nie zbłądzili, drogą prawdy wciąż kroczyli (2x).

3. W apostolskim naszym trudzie, trwać pragniemy – młodzi ludzie.
Świat przez miłość odnowimy, mocni wiarą zwyciężymy (2x).


LOGO

RAM posiada swoje logo, które zostało ujednolicone i przyjęte przez wszystkie wspólnoty w czasie II Kongresu. Logo od początku istnienia to krzyżyk na tle konturów kuli ziemskiej.

W poszczególnych diecezjach RAM posiada swoje, w różny sposób wykonane i wręczane znaczki, krzyżyki itp. Krzyż animatorski jest wspólny - taki sam dla wszystkich wspólnot diecezjalnych.

Krzyżyk RAM -u posiada na sobie strzałki które symbolizują:

SŁOWO DLA CIEBIE

Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie, (J 6,35)